piątek, 19 lutego 2016

Parzy mnie codzienność...

Tabuny myśli, które w nocy majaczyły w głowie
ustępują porannemu myciu zębów i ścieleniu łóżek.
Pora wracać i udawać, że o to właśnie chodzi.
O zasłane łóżko i porządek w szafce.
O jajecznicę z szynką i wyprasowaną pościel.
Nie ma czasu na nic.
Ciągle szybciej i szybciej.
Życie ucieka jak obrazy za oknem pośpiesznego.
Tylko czasem gdzieś mignie przedstawienie w teatrze,
wspólny wypad za miasto...
Nic z tego, pociąg nie przystaje na podrzędnych stacjach.
Łzą na policzku żegnam te pragnienia,
które wiatr rozwiał w otwartym oknie wagonu.
Łza zdążyła już wyschnąć.
Stacja pierwsza - narodziny,  ostatnia - śmierć.
Tylko po drodze nerwowo sprawdzam zegarek,
czy aby zdążę dojechać na czas...




Witam Wszystkich ponownie, po dość długiej przerwie, wielu zawirowaniach i zmianach. Mam nadzieję, że będziecie razem ze mną znowu uczestniczyć w codzienności, która często parzy ale nie raz też pachnie cukrową watą...
Już wkrótce zapraszam serdecznie do zapoznania się z relacją z wyprawy w pewne niesamowite i cudowne miejsce.  Mam nadzieję, że Wam się spodoba i zachęci do jego eksploracji.