O tym, że cudze chwalimy a swego
nie znamy napisano całe tony i aż dziw
bierze, że żadna z organizacji zielonych jeszcze nie protestuje, że tyle drzew
poszło na marne. Wyprzedzając ewentualne uderzenie, decyduję się dodać kilka
zdań od siebie w powyższej kwestii, ale na „elektronicznym papierze”
wykorzystując prawdopodobnie energię odnawialną.
Po 44. latach swabody, Dziadek Mróz wraz ze swoją armią kilkudziesięciu
tysięcy pomocników opuścił nasz niereformowany kraj i powrócił do swojego
rodzinnego Wielkiego Ustiuga. Radości było co niemiara. Poczciwa starowinka
zostawiła nam w pożegnalnym prezencie tony złomu oraz hektolitry paliw sprytnie
schowane pod ściółką w laskach co przy każdej bazie rosną – ech, taki kawalarz.
I można było się spodziewać, że wszystko wróci do normy, że wyjdzie z podziemia
nasz Święty Mikołaj - biskup,
internowany do naszych serc przez Dziadka Mroza. Za piękne, żeby było
prawdziwe. Zgodnie z Prawem Murphy’ego, jeżeli coś się może nie udać – nie uda
się na pewno i tak też w tym przypadku się stało.
Zamiast biskupa, pojawił się
równie sympatyczny co Dziadek Mróz starszy jegomość w czerwonym kubraczku,
twarzowych gumiaczkach i pięknej czerwonej czapce z pomponem. Przybył na czele
kilkusettysięcznej armii marketingowców. Spadł na nas niespodziewanie z nieba w
swoich latających saniach napędzanych reklamą a dla niepoznaki zaprzęgniętych w
sympatyczne jak on sam renifery. Ten dość otyły staruszek potrafi wcisnąć się
wszędzie. Komin, nawet ten wąski od gazowego ogrzewania, nie stanowi dla niego najmniejszego
problemu, aby pojawić się w twoim domu już od 3-go Listopada. Przy pomocy milusiego czerwononosego renifera,
wesołych skrzatów i seksownych Śnieżynek, zagnieżdża się w naszych mózgach robiąc
z nich marketingową papkę – „najlepszy prezent pod choinkę, to środek
dezynfekujący twój tron, zero kamienia i 99,9% mniej bakterii”, „Nowy mop dla
twojej partnerki, to najlepsze co możesz jej dać”, „dla twojego dziecka super
piesek, skręcony przez inne dziecko co nie pamięta kiedy spało ostatnio 5
godzin na dobę”. Same cudności pod warunkiem, że masz gotówkę albo duży debet.
W ciągu 23 lat, uśmiechnięty staruszek wraz z
okręconymi wokół palca mediami zmienił Dzień Świętego Mikołaja w mikołajki,
doprowadził do tego, że nasz poczciwy Święty Mikołaj – biskup został wyrzucony
z naszych serc i umysłów. Dlaczego? Dlatego, że wywodzi się z
chrześcijaństwa? Dlatego że ma znak
krzyża na Infule? Oczywiście - nie
wypada, żeby w sklepie symbole religijne się pojawiały, bo może kogoś to urazić.
Ale czy przystrojona choinka, to nie symbol ? czy Boże Narodzenie, to nie
symbol? Czy Dzień Świętego Mikołaja, to też nie symbol religijny?
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie
ma szans, aby Święty Mikołaj – biskup, był choć w połowie tak popularny jak
jego nędzna kopia sklonowana w każdym hipermarkecie, ale starajmy się naszym
pociechom utrwalać ten nasz wizerunek Świętego Mikołaja – biskupa, aby swego
znały - ja tak robię.