poniedziałek, 20 maja 2013

Odpust na Bielanach.


Jak wygląda klasyczny odpust, to każdy z nas doskonale wie i myślę, że nie ma większego sensu, aby się nad tym tematem rozwodzić. Stragany z tandetną chińszczyzną dominują nad tymi rzeczami, do których my i nasi rodzice oraz dziadkowie przyzwyczailiśmy się, kiedy po naszych drogach pomykały wozy drabiniaste, a później PKS’owskie ogóry i zapachowe syrenki. No cóż, czasy się zmieniają.
Tegoroczny odpust na Bielanach przeszedł wszelkie nasze oczekiwana. Wspaniała pogoda była gwarantem frekwencji i tak też było. Nieprzebrane tłumy od samego rana zmierzały w kierunku Polany pod Dębiną, gdzie tradycyjnie ulokowane były stragany oraz wszelakiego rodzaju karuzele. Stoisk też w tym roku było wyjątkowo wiele. Pierwsze stragany można było już spotkać za szlabanem blokującym wjazd na polanę, a to dobre 200 metrów od polany. Ogrom ludzi zaskoczył nawet braci Kamedułów, którym podczas komunii zaczęło brakować komunikantu.
Odpustu na Bielanach to nie tylko czas wspaniałej zabawy, ale również okazja do pochwalenia się rodziną przed sąsiadami oraz do „obgadania” przy popołudniowym cieście wcześniej spotkanych osób. Do lasu podążają rodzice z dziećmi, dziadkowie z wnukami, ciotki i wujkowie oraz kuzynostwo - wszyscy odświętnie ubrani (przynajmniej kiedyś).
Nasza rodzina zawsze dba o kultywowane tradycji i tak też się i dzisiaj stało, że po powrocie z odpustu usiedliśmy przy kawie, serniku i zaczęliśmy opowiadać o tych których spotkaliśmy oraz wspominać dawne czasy. Przypominaliśmy sobie karuzele z konikami, cukrową watę, pistolety na kapiszony, różańce z ciasta, piszczałki, bibułowe parasolki, balony w kształcie zająca zawieszone na druciku, trocinowe jo-jo i kolorowe cukierki. Nasz dziadek przypomniał, że tradycją odpustu była bijatyka pomiędzy chłopakami z Bielan, a tymi z Kryspinowa. W użyciu były pięści, kamienie, a nawet brzytwy. Potem przez kolejny tydzień leczyło się rany i wspominało świetną zabawę.
Natomiast ja dodałam, że pamiętam jeszcze takie różowe piszczałki robione z prezerwatyw i po tych słowach nastała cisza...

W pierwszej kolejności wybieramy się na mszę do Kamedułów.

Ilość uczestniczących we mszy...

zaskoczyła braciszków.
Jak widać parasol warto mieć przy sobie nawet w bezchmurna pogodę.

Po mszy pozostaje tylko udać się między stragany.

Tłocznie i gwarno,

jak w zimie na Krupówkach.

W takim tłoku łatwo zgubić dziecko lub portfel.

Karuzele były dla starszych

i dla młodszych.

Dorośli też się załapali.

Serce dla wszystkich. Dla mężusia, babci, dziadka, mamy, taty, żony i ...

Tutaj kupisz wszystko. I korale dla dziewczyny

I pierścionek na oświadczyny.



I zapytaj się dziecka, na które ma ochotę...
 
Nowość !!! To pewnie dla tych panien, które nie wiedzą co chłopaki od nich chcą :)

Różaniec dla babci.

Balonik obowiązkowy, tak jak miodek.

Balon kupiony, więc można wracać do domu.

2 komentarze:

  1. Czerwona Skarpeto, jaka piękna relacja, i oczywiście zdjęcia! Dziękuję! (Kraków spod lady)

    OdpowiedzUsuń